Co się ze mną dzieje?

Mija kolejny tydzień życia w innej rzeczywistości, innej od tej, do której byliśmy przyzwyczajeni. Rzeczywistości nowej, dotąd nieznanej. Rzeczywistości, która zmusza nas do wielu zmian, niektóre z nich są przyjemne, inne trudne do zaakceptowania. Rzeczywistości, która składnia do refleksji – co się wydarzy? jak sobie z tym poradzę? ile to potrwa? co będzie dalej? Droga do adaptacji do nowego życia może być różna dla każdego z nas. Niektórzy łatwiej się odnajdą i przyzwyczają do życia na nowych warunkach, innym będzie trudniej. Niewątpliwie jednak każdego z nas dotknie zmiana.

Adaptacja do nowych warunków zawsze składa się z etapów, przez które musimy przejść.

Początkowe dni i tygodnie były czasem szoku i oswajania się z życiem w innej formie – większość czasu spędzamy w domu, z rodziną, nasz kontakt ze światem zewnętrznym jest bardzo ograniczony, tempo życia uległo spowolnieniu. W miarę upływu czasu do pewnych rzeczy zaczynamy się przyzwyczajać. Pewne zmiany nas cieszą, inne martwią, a jeszcze inne złoszczą. Myślę, że uczniowie mogą cieszyć się z tego, że mają więcej czasu dla siebie, na rozwijanie zainteresowań, zajęcie się sprawami, na które dotychczas nie mieli czasu: czytanie książek, oglądanie filmów. Teraz można wygospodarować na to czas. Ale ile można czytać, oglądać, przebywać w zamknięciu w tym samym towarzystwie? Po pewnym czasie wszystko może się znudzić i stać się męczące. Bardzo dotkliwy może być brak kontaktu z rówieśnikami. Co prawda można zadzwonić, a nawet zobaczyć się na ekranie komputera, ale wszyscy wiemy, że to nie zastąpi kontaktu z człowiekiem. Rodzice są zmęczeni godzeniem własnej pracy zawodowej z pilnowaniem dzieci aby wywiązywały się z obowiązków szkolnych, pomaganiem im w przyswajaniu nowego materiału.

Zaczynamy wchodzić w kolejny etap na drodze do adaptacji. Myślę, że to jest etap, w którym właśnie jesteśmy. To etap, kiedy zaczynamy sobie zdawać sprawę, że sytuacja, w której się znaleźliśmy może potrwać znacznie dłużej niż zakładaliśmy. Zaczynamy dopuszczać do siebie myśl, że ten szczególny sposób funkcjonowania może nie będzie tylko przejściowy, ale stanie się nową normą. Różnie sobie radzimy z tą świadomością.

Niektórzy z nas radzą sobie z tym całkiem nieźle i zaczynają przechodzić w tryb działania, wykorzystując dostępne możliwości. Uczą się nowych rzeczy – Internet jest kopalnią, z której możemy czerpać. Można uczestniczyć w szkoleniach on-line rozwijających nasze kompetencje, uczyć się malować, pisać, a nawet ćwiczyć jogę, taniec czy grę na pianinie. Można przeorganizować swoją dotychczasową naukę i pracę i przejść na tryb on-line – realizować nowe projekty, uczestniczyć w lekcjach, dzielić się swoją wiedzą i umiejętnościami w sieci.

Inni znoszą nowe warunki słabo, a nawet źle. To osoby, którym trudno się przestawić na nowe tory, trudno im sobie nawet wyobrazić, że można żyć inaczej. I, że może to być życie na dłuższą metę a nie „na przeczekanie”. Takie osoby mogą przeżywać różne trudne emocje związane z tym, co się dzieje. Mogą się złościć na otaczającą rzeczywistość, na konieczność zmiany, rezygnacji z wielu rzeczy, które dotychczas składały się na codzienne życie. Mogą doświadczać obniżonego nastroju, smutku, przygnębienia, rezygnacji. Często towarzyszy temu niechęć do robienia różnych rzeczy, opór do podejmowania jakichkolwiek zadań, apatia, zniechęcenie. Osoby takie zaczynają funkcjonować na „zwolnionych obrotach”, „po najmniejszej linii oporu”.

Warto zdawać sobie jednak sprawę, że najliczniejszą grupę stanowią osoby, które funkcjonują w różnych trybach, doświadczają zarówno mobilizacji i potrafią działać, ale miewają też dni, kiedy nic im się nie chce i nawet umycie włosów staje się wyzwaniem. Bądźmy tego świadomi – proces adaptacji do nowej sytuacji jest długi a droga do niej może być kręta. Będziemy przechodzić przez różne fazy, raz będzie lepiej, raz gorzej, a potem znowu lepiej. Niektóre stany będą nam się podobać, inne będą budzić zwątpienie czy lęk. To zupełnie naturalne – żeby przyzwyczaić się do tego, co nowe musimy doświadczyć różnych emocji i wypracować swoje sposoby na nowe życie. Niektóre z nich okażą się trafione, inne trzeba będzie modyfikować. Dajmy sobie czas, a wszystko się ułoży. Nie poddawajmy się złym nastrojom, a starajmy się skupić na tym co możemy zrobić dzisiaj, jutro, przecież „Jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy. Jeszcze któregoś rana odbijemy się od ściany. Jeszcze wiosenne deszcze obudzą ruń zieloną. Jeszcze zimowe śmiecie na ogniskach wiosny spłoną…”

Autor Magdalena Krakowian-Rząca psycholog

Ostania aktualizacja: 28 kwietnia 2020 15:00